Kilka dni temu jadąc do Krakowa spojrzałem na przydrożne pastwisko i zobaczyłem akt narodzin nowego życia. Szybko zatrzymałem samóchód i miałem wielkie szczęście być świadkiem pierwszego powstania i upadku, szukania mleka mamy, pierwszych kroków, a potem nawet próby biegu pieknego małego cielaczka, któremu nadałem imię Kaktus.