
Konfrontacja Spojrzeń
/ 1 lipca 2018Konfrontacja spojrzeń, czyli fotograf z doświadczeniem i jego córka z zespołem Downa w fotograficznym Read More
Konfrontacja spojrzeń, czyli fotograf z doświadczeniem i jego córka z zespołem Downa w fotograficznym pojedynku. Pomysł eksperymentu zainspirowała moja córka, która na wrześniową wycieczkę szkolną zabrała ze sobą aparat. Byłem przekonany, że Kaja przywiezie setki zdjęć, ale – ku mojemu zdziwieniu – przez te kilka dni nad morzem zrobiła ich jedynie pięć. Bardzo zdumiał mnie szacunek, z jakim moja córką podeszła do fotografowania. W dobie aparatów cyfrowych na ogół nie przywiązujemy wagi do pojedynczego zdjęcia, bo nie ogranicza nas rolka z limitem 36 klatek i robimy setki niepotrzebnych często „pstryków”, licząc, że wśród nich będzie upragniony kadr. Te pięć zdjęć, które zobaczyłem w aparacie córki było dla mnie olśnieniem. Fotografie ujmują tylko kluczowe dla Kai wspomnienia z wyjazdu: widok mijanych (jak mówiła Kaja „uciekających”) pól widzianych z okna autobusu, zdjęcie morskiego brzegu, kadr samego morza, zdjęcie chmury o kształcie anioła (córka uznała, że zobaczyła wtedy na niebie swojego anioła stróża), i słodki finał – zdjęcie deseru lodowego w waflu. Każdy z tych kadrów był wybrany świadomie, pokazywał konkretną i ważną dla Kai rzecz. Kolejny raz uzmysłowiłem sobie, jak wielką siłę ma prostota przekazu (również fotograficznego), której często nie doceniamy. Moja przygoda z fotografią rozpoczęła się stosunkowo niedawno, bo w 2011 roku, ale dość szybko udało mi się odnaleźć własny styl. Od początku skupiałem się na treści, nie zaś na formie – moim celem stała się opowieść zamknięta w zdjęciu. To jednak z czasem spowodowało, że zacząłem zbyt szeroko patrzeć na tematy i nadmiernie rozbudowywać kadry. Przyłapywałem się na tym, że coraz częściej popadam w schematy… Nigdy nie uczyłem Kai fotografowania, a aparat, który zabrała na wycieczkę, to najprostszy automat. Tak narodził się we mnie pomysł przeprowadzenia eksperymentu – pojedynku na fotografie. Dla Kai była to przygoda i zabawa, dla mnie – nauka. Mam wielkie szczęście, że córka dała mi szansę na świeże spojrzenie, którego już potrzebowałem. Tym razem dysponowała już lustrzanką ze standardowym obiektywem 18-55 mm; zakres ogniskowych dla podobnego spojrzenia w tej zabawie w swoim aparacie zastosowałem taki sam. Plenerów szukaliśmy wszędzie, bo chciałem dowiedzieć się, jak Kaja patrzy przez obiektyw w mieście, w lesie, w górach, na skałach, przy porannym i zachodzącym słońcu. W każdym miejscu wspólnie wybieraliśmy temat, którym bardzo często byliśmy my sami. Kaja zawsze fotografowała jako pierwsza – nie chciałem, żeby sugerowała się moim kadrem. Aparaty mieliśmy ustawione w trybie automatycznym. Prace, które wybrałem do prezentacji, nie były kadrowane, a jedyne zabiegi w postprodukcji to wyrównanie światła i kontrastu, dla lepszego efektu zestawianych zdjęć. Projekt ujmuje pięć sesji fotograficznych z czterech ostatnich miesięcy. Moja córka bardzo polubiła fotografię, a ja dziś wiem, że ma niezwykły dar spojrzenia. Planujemy już kolejne wspólne projekty…
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |